
Zacznijmy od odczarowania określenia samotnej mamy. Ja wolę określenie samodzielna mama, mistrzyni organizacji i wyszukiwania wolnego czasu tam gdzie inni nie widzą już nic…
I jeśli tylko jest gotowa na nowy związek znajdzie na to chęci i czas. Na pewno będzie bardziej uważna w doborze partnera, przede wszystkim dlatego, że w pewnym sensie decyduje za siebie i za dzieci. A te zna doskonale i wie czego nie zaakceptują i nie są to czasem wcale takie oczywiste rzeczy.
Co interesuje dzieci?
Może Was zaskoczę przytaczając przykłady tego o co pytają dzieci w pierwszej kolejności, gdy w rodzinie pojawia się nowy przyjaciel mamy…
- Czy ma psa lub kota? Jeśli tak, to już jest na wygranej pozycji.
- Czy zamieszka z nami? I to jeszcze zanim ich mama sama o tym w ogóle pomyśli.
- Jakiej słucha muzyki? Tak, bądź gotowy, że czasem to bardziej pytanie dzieci niż ich mamy.
- Czy jest bogaty? Powód jest prozaiczny… dzieci lubią dostawać prezenty, stąd taka myśl.
- Czy jest z innego kraju? Już pewnie widzą oczami wyobraźni, że wyjeżdżają przy każdej okazji, szczególnie w trakcie roku szkolnego…
- Czy ma dzieci? I tu pojawiają się dwie frakcje… dla jednych to jest szansa na rodzeństwo, większą rodzinę… dla innych to ryzyko zawłaszczenia ich przestrzeni. Przy czym nawet jak na początku dzieci są w jednej frakcji to po pewnym czasie mogą być po przeciwnej stronie i tak dalej.
Z perspektywy samotnej mamy poszukiwanie partnera to jak próba połączenia dwóch bajek, często z zupełnie innych kategorii…
Wyobraźcie sobie sytuację w której bierzecie do ręki dwie książki – np. jedną z poradami Perfekcyjnej Pani domu a drugą o tajnikach pilotażu odrzutowca… wyrywacie, mieszacie kartki i zaczynacie czytać jakby była jedną.
Tak się czuje samodzielna mama… na jednej stronie smaży naleśniki i wywiesza pranie, a już na kolejnej pędzi na oślep w kierunku zachodzącego słońca – tylko po to, żeby na kolejnej uczyć się o po raz kolejny o pantofelku i amebie. Nie ma nudy… i fajnie jak zrozumiesz, że czasem kartka przewinie się za szybko i może nie zdążyć się zorientować, że to już inna bajka i nieświadomie zaczyna Cię traktować jak własne dziecko… ale to tylko taka moja refleksja. A jakie są jej rzeczywiste potrzeby?
Co denerwuje samodzielne mamy decydujące się na randki?
Samodzielnym mamom nie potrzeba…
- Zapewniania partnera, że dostosuje się do jej “kalendarza”… dlatego, że jej kalendarz zazwyczaj nie istnieje, bo te tradycyjne mają za mało rubryk do zapisywania zadań do wykonania na wczoraj.
- Zaprzyjaźniania się z dziećmi… dlatego, że kobiety szukają przede wszystkim przyjaciela dla siebie, a dzieci widząc przyjaźń dorosłych wezmą to za dobry znak.
- Próby zastąpienia dzieciom ojca… one zazwyczaj mają już ojca i zdecydowanie lepiej jakby on tę rolę spełniał.
A co jest dla nich ważne?
Samodzielne mamy na randce…
- Chcą poczuć się jak inne kobiety, bez bagażu doświadczeń i ograniczeń.
- Nie chcą być traktowane w jakiś szczególny sposób, bo wcale tego nie potrzebują.
- Chcą, aby uszanować jeśli nie mogą przyjść na spotkanie czy odwołują je w ostatniej chwili i nie musieć tłumaczyć dlaczego. Zaufajcie, czasem trudno byłby uwierzyć w powody.
- Zależy im, aby partner zaistniał w życiu dzieci w tym czasie, które one wskażą, bez zbędnej presji.
I ostatecznie chcą, aby te pomieszane książki stały się jedną historią, jakby były nią od zawsze.